Subscribe:

sobota, 29 marca 2014

Miedź Legnica - GKS Katowice 3:0

Miedź Legnica

29.03.2014 1.LIGA 2013/2014
Miedź Legnica - GKS Katowice 3:0

Do Legnicy wybierałem się już parokrotnie, aż w końcu nadarzyła się okazja, której nie sposób było się oprzeć. Koleżeńskie koneksje sprawiły nawet, że dostąpiłem zaszczytu nurzania się w luksusie związanym z otrzymaniem biletu do strefy VIP-owskiej. Napoje, przekąski ciepłe i zimne, słodycze i barszczyk - jednym słowem - czym chata bogata. Wiosenne słońce stworzyło w sobotnie późne popołudnie na stadionie Orła Białego wręcz idealne warunki do gry - ani za ciepło, ani za zimno, w sam raz, by wybiec na murawę i zaprezentować ok. dwuipółtysięcznej publiczności swój kunszt piłkarski. Podniosły nastrój udzielił mi się do tego stopnia , że przez chwilę zacząłem żałować, że sam nie mam badań lekarskich kwalifikujących mnie do występu, ale zaraz mi przeszło i postanowiłem skupić się na obserwacji widowiska. 
W obu drużynach wiele znanych w polskim piłkarskim światku nazwisk, przy czym więcej z nich chyba jednak w "Miedziance", która przygarnęła całą rzeszę boiskowych obieżyświatów. W budynku klubowym w ubraniu "cywilnym" zameldował się również Zbigniew "Zaki" Zakrzewski, strzelec wyborowy zespołu, jak wieść gminna niesie - zawieszony za kartki, które kolekcjonuje z równym zapałem, co bramki.
Po pierwszym gwizdku sędziego do przodu ostro ruszyli goście, którzy w pierwszej minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale w pojedynku sam na sam górą okazał się Andrzej Bledzewski. Mimo że obu drużynom raczej nie grożą już w tym sezonie ani awans, ani spadek (chociaż kto to wie, do rozegrania pozostało jeszcze ponad dziesięć kolejek), piłkarze po boisku poruszali sie żwawo, nadrabiając brak finezyjnej taktyki zaangażowaniem oraz twardą męską grą, choć kości wcale nie trzaskały, a sędzia gwizdka używał rzadko. Siły były wyrównane z lekkim wskazaniem na GKS, aż do 30. minuty, kiedy pewnym strzałem wynik otworzyl Patryk Szymański. Nie minęły kolejne dwie minuty i wynik brzmiał 2:0. Przepięknym szczupakiem popisał się Mateusz Kamiński, tyle że skierowal piłkę do własnej bramki. Cóż, bywa - nie pierwsza i zapewne nie ostatnia bramka samobójcza, gdyby nie to, że zawodnik wpisał się do annałów światowej piłki nożnej tuż po przerwie, ponownie strzelając do własnej bramki, tym razem z woleja (widać, że jest wszechstronny). Nie jestem pewien, czy chodziło o to, że zawsze chciał być napastnikiem, czy po prostu zasygnalizował legniczanom chęć przejścia do Miedzi. Wśród gości prym wiódł Przemysław Pitry, który kilka razy zaprezentowal młodszym kolegom umiejętność gwałtownego przyspieszenia akcji, minięcia kilku przeciwników w strefie środkowej boiska. Widać, że operowanie piłką nie sprawia mu żadnych trudności - niestety kilku kolegom z drużyny już tak. Siedzący w rzędzie poniżej Jan Furtok kilkukrotnie skomentował zagrania GKS-u w sposób określany mianem dosadnego. Na moja uwagę, że jego następców w Katowicach ani widu, ani słychu, tylko wymownie spojrzał i po dżentelmeńsku pozostawił ją bez komentarza. Za to kibiców ma Gieksa naprawdę niezłych: nie dość, że stawili się w Legnicy liczną grupą i zaprezentowali barwną oprawę oraz wyszukane popisy wokalne, to do tego wspierali swoich ulubieńców dosłownie przez cały mecz, zupełnie nie zrażając się niekorzystnym wynikiem. W dziedzinie kibicowania trudno cokolwiek zarzucić również miejscowym - głośno, barwnie, kulturalnie - aż miło było popatrzeć i posłuchać (może to ze względu na obecność na trybunach prezydenta miasta, pana Tadeusza Krzakowskiego?). Skierowali nawet specjalne pozdrowienia dla Mijagi, Tadka oraz Rabczenki (patrz jedno ze zdjęć poniżej), którzy jeśli tylko oglądali transmisję telewizyjną, musieli być wniebowzięci.
Wynik 3:0 stał się faktem. Katowiczanie podeszli do swoich kibiców i z zadumą wsłuchiwali się w ich komentarze, z których najbardziej adekwatny do sytuacji, a jednocześnie na wskroś praktyczny był ten "do roboty!". Zadowoleni z siebie gospodarze rownież udali się do swoich fanów, a potem zapewne po osobiste pochwały od pani prezes klubu, Martyny Pajączek - w kraju, w którym kobiety piastowały stanowiska Prezesa Rady Ministrów czy Prezesa Narodowego Banku Polskiego, taka funkcja nikogo już nie dziwi.
Esencja sportu - ktoś się smuci, by cieszyć się mógł ktoś.

0 komentarze:

Prześlij komentarz