Subscribe:

niedziela, 26 stycznia 2014

Inter Mediolan - Catania 0:0

Inter Mediolan

26.01.2014 SERIE A 2013/2014
Inter Mediolan - Catania 0:0

Po mizerii doświadczonej poprzedniego dnia w Palermo mieliśmy nadzieję na solidną rekompensatę w postaci gradu bramek strzelonych na San Siro. Porównanie do pojedynku Dawida z Goliatem nasuwało się samo: wielki Inter Mediolan przed własną publicznością kontra najsłabsza drużyna Serie A. Żadna bramka nie padła, a jedyna różnica z meczem w Palermo to tempo gry – pierwszoligowcy poruszali się po boisku znacznie szybciej. Gabriel Milito, który wyszedł w podstawowym składzie, a po kontuzji Cambiasso przejąłod niego opaskę kapitana przypomniał, że jest rasowym napastnikiem, ale pieczęci nie przystawił, choć bramkowych sytuacji miał kilka. Dość senną atmosferę pod koniec pierwszej połowy przerwał wybuch radości po informacji na telebimie, że AC Milan przegrywa na wyjeździe z Cagliari (ostatecznie wygrał 2:1). Wśród gości uwagę przykuwał Leto, którego pamiętam z wystepów w Panathinaikosie. Fizjonomią i sposobem poruszania się po boisku przypomina Cavaniego, ale zupełnie niepotrzebnie wdaje się w bezproduktywne dryblingi, by po stracie piłki bezradnie patrzeć na sędziego z nadzieją, że ten odgwiżdże faul. Po przerwie grę Interu miał uporządkować Kovacić, ale brakło mu zdecydowania w kluczowych momentach wymiany podań.
Inter w tym sezonie wielkiej roli raczej nie odegra, najbardziej prawdopodobne wydaje się zdobycie prawa do gry w Lidze Europy. Do tego nowy współwłaściciel zapowiedział między wierszami przykręcenie transferowego kurka, a na ewentualne nowe wzmocnienia kibice drużyny mogą liczyć tylko w przypadku uzyskania środków ze sprzedaży któregoś z obecnych zawodników – dewiza jakże inna od tej, dzięki której przez lata Inter święcił triumfy zarówno w Italii jak i na podwórku międzynarodowym.
Bilans weekendu: obydwu klubom sycylijskim udało się nie wygrać i nie przegrać, przy czym zdecydowanie jaśniejsza przyszłość rysuje się przed Palermo - wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie zamieni się miejscami w ligach ze swoimi sąsiadami z wyspy.

sobota, 25 stycznia 2014

US Palermo - Modena 0:0

U.S. Palermo

25.01.2014 SERIE B 2013/2014
US Palermo - Modena 0:0

Miał być Don Corleone, przyszedł Pinokio. Mieszanka futbolowo-sycylijska miała przyprawić o dreszcz emocji, ale zamiast nich doświadczyliśmy chwilami ulewnego deszczu i nudy wiejącej z boiska.
Ktoś mógłby spodziewać się łatwego zwycięstwa gospodarzy: liderujące w Serie B Palermo podejmowało zespół okupujący dolną część tabeli, realnie zagożony spadkiem do niższej ligi. Absolutnym minimum miało być obejrzenie choć jednej bramki, ale i na to nie zanosiło sie po kilkunastu pierwszych minutach spotkania. Palermo raziło nieporadnością w grze i na tle całkiem dobrze zorganizowanej Modeny nie wyglądało na zespół walczący o powrót do elity włoskiego futbolu.
Kapitanem miejscowych jest Abel Hernandez. 23-letni Urugwajczyk stanowi o sile ognia swojego zespołu: przed meczem z Modeną mial na swoim koncie 11 z 33 strzelonych przez Palermo w bieżącym sezonie bramek, ale sobotnie deszczowe i wietrzne popoludnie tym razem nie sprzyjało snajperskim popisom zawodnika – tak naprawdę nie miał ani jednej okazji określanych mianem „stuprocentowych”. A że wsparcie w linii pomocy miał mizerne, skończyło sie na bezładnej bieganinie wdzłuż i wszerz boiska. Jedyne co pozostanie przez jaki czas w pamięci, to podobieństwo do Didiera Drogby (łącznie z numerem na koszulce: „11”), które Hernadzez stara się (pewnie podświadomie) pielęgnować: porusza się w sposób niemal identyczny do piłkarskiej legendy Wybrzeża Kości Słoniowej (oraz Chelsea, bo występy w Galatasaray wyglądają na tzw. „łabędzi śpiew”), ma teź bardzo podobną fryzurę.
Curva Sud cieszyła się i w tym przypadku względnie najwyższą frekwencją – to wlaśnie na tej trybunie zasiadają najwierniejsi sympatycy klubu na wielu stadionach. Ale i tak zainteresowanie meczem lidera Serie B bylo dość umiarkowane, na mój gust pojawiło się na Stadio Renzo Barbera nie więcej niz 10 tysięcy osób.
Gra rzadko kiedy wzbudzała żywsze reakcje. Po przerwie ciut żwawiej zaczęli się poruszać goście, co zmusiło albańskiego bramkarza Palermo do dwóch popisowych interwencji w przeciągu zaledwie jednej minuty. Cztery żółte karki (po dwie dla każdej ze stron) dopełniają remisowej statystyki spotkania.
Gdyby nie fatalna pogoda ponownie wybralibyśmy się na spacer do miasta, ale i tak udało nam się zobaczyć co nieco przed meczem i zrobic kilka zdjęć, które będą zdecydowanie najcenniejszym trofeum z wyjazdu, bo do samego meczu wspomnieniami wracać raczej nie będziemy.